Jesienna rozprawka o kanale

Spławikowy sezon wędkarski dobiegł już końca. Ryby spokojnego żeru udały się w swoje zimowe ostoje. Najczęściej grupują się w głębokich dołach z dala od linii brzegowej. Znacznie spada zapotrzebowanie pokarmowe, które wynika z niskiej temperatury wody.

 

Jednak nie na wszystkich akwenach sezonowe zmiany biologiczne występują z jednakowym natężeniem. Przykładem takiej specyficznej wody jest Kanał Źerański łączący Wisłę z Zalewem Zegrzyńskim. Na Źeraniu w Warszawie funkcjonuje elektrownia, która w okresie zimowym wykorzystuje ogromne ilości wody z kanału do chłodzenia urządzeń grzewczych. Ciepła woda wraca z powrotem do kanału, natomiast zimna jest pobierana. Wyższa temperatura wody sprawia, że nawet bardzo niska temperatura powietrza nie jest w stanie skuć lodem części kanału tuz przy samej elektrowni (ul. Modlińska w Warszawie).

Ogrzana woda wywołuje cały szereg następstw biologicznych. Organizmy roślinne częściowo zachowują swoją postać, niekiedy nawet rozwijając się, zwierzęta wodne toczą normalny tryb życia. Skorupiaki nadal kurczowo trzymają się swoich ulubionych kamieni, żywiąc się drobnoustrojami, natomiast w mule rozwijają się larwy ochotkowatych. Bogaty świat roślinno zwierzęcy powoduje, że ryby grupują się w takich miejscach i chętnie żerują. W przypadku Kanału Źerańskiego możemy liczyć na dobre brania płoci, leszczyków, krąpi, uklei oraz sporadycznie jazia lub karasia. Pod samą elektrociepłownią gromadzą się również zagorzali karpiarze, którzy tygodniami przygotowują swoje stanowiska, nieustannie nęcąc proteinami w oczekiwaniu na silny odjazd dwucyfrowego karpia.

 

Kanał Źerański jest jedyną ciepłą wodą w okolicy, gdzie wytrwali wędkarze mogą z powodzeniem realizować swoje hobby. Ciepła woda koncentruje się w obrębie kanału przy ul. Modlińskiej i tam można spodziewać się najlepszych rezultatów.

Do póżno jesiennego wędkowania musimy jednak solidnie się przygotować. Oprócz obowiązkowej czapki na uszy, grubego swetra i termosu z gorącą herbatą należy zwrócić szczególną uwagę na konstrukcję wędkarskiego zestawu.

Jeżeli dysponujemy kilkumetrową wędką teleskopową bez przelotek tzw. batem to bardzo dobrze, gdyż taki sprzęt umożliwia zastosowanie cienkich żyłek i niewielkiego spławika, co w rezultacie owocuje częstszymi i dobrze sygnalizowanymi braniami. Jako żyłkę główną polecałbym 0,10 mm, maksymalnie 0,12 mm oraz przypon długości 20 cm o średnicy 0,06-0,08 mm łączony z żyłką główną za pomocą węzła zderzakowego lub „pętelka w pętelkę”. Szczególną uwagę zwróciłbym na rozmiar haczyka. O tej porze roku ryby są szczególnie nieufne i bardzo delikatnie biorą. Wymaga to zastosowania niewielkich przynęt w postaci pojedynczych larw ochotek, bądż pinek (drobne białe robaki), więc nasz haczyk powinien być również mały w granicach nr 16-22.

Jeżeli jednak dysponujemy tradycyjnym lekkim wędziskiem z przelotkami to powinniśmy postarać się, aby dopasować maksymalnie delikatny zestaw. Przede wszystkim cienka żyłka na kołowrotku umożliwiająca dalekie rzuty nawet niewielkim spławikiem. Poza tym cienka żyłka powoduje naturalne zachowanie się przynęty i stawia mniejszy opór wodzie. Średnica 0,12-0,16 mm w zupełności wystarczy. Spławik w okolicy 1,5-2 g przy zastosowaniu cienkich żyłek z powodzeniem można zarzucić kilkanaście metrów od brzegu. Niemniej istotne jest rozłożenie obciążenia. Aby zapobiec plątaniu się, a jednocześnie stworzyć czuły zestaw należy skupić w jednym punkcie obciążenie główne, natomiast tuż przy przyponie zacisnąć jedną śrucinę sygnalizacyjną 0,1 g. Odległość między śruciną sygnalizacyjną a głównym obciążeniem powinna być większa niż długość przyponu, czyli w naszym wypadku powyżej 20 cm. Grubość przyponu odpowiednio mniejsza od żyłki głównej 0,10-0,08 mm, natomiast rozmiary haczyków podobne jak w wyżej wymienionej metodzie.

Wymienione przeze mnie parametry czułego zestawu nie są w żaden sposób przesadzone. Chcąc osiągać dobre wyniki musimy przystosowywać się do delikatnego sprzętu. Tylko w taki sposób uda nam się skutecznie łowić ryby, szczególnie w chłodnych porach roku.

Wędkarzom, którzy w swoim ekwipunku posiadają pickery proponowałbym zastosowanie maksymalnie lekkiego koszyczka zanętowego oraz najbardziej elastyczną drgającą szczytówkę.

Na koniec przybliżę rodzaj i sposób przygotowania zanęty. Generalnie należy pamiętać, że nie ilość zanęty odgrywa rolę, lecz jej jakość. Na pojedyncze jesienne wędkowanie w zupełności wystarczy 1,5kg ukierunkowanej pod wybrany gatunek ryby zanęty. Obecność żywych przynęt w zanęcie w znaczny sposób podnosi jej atrakcyjność. Niewielka ilość drobnej ochotki zanętowej (jockersa) oraz trochę pinek byłyby wskazane. W chłodnej wodzie słabiej rozchodzą się zapachy, więc warto dodać nieco aromatu do naszej mieszanki. Na płoć polecałbym kurkumę lub koper włoski. Podczas rozrabiania zanęty wodę dawkujemy stopniowo, jednocześnie mieszając, aby nie przemoczyć składników. Po kilkunastu minutach, kiedy wszystkie dodatki wchłoną wodę dodajemy przynęty zwierzęce i formujemy kule. Na wodach stojących, w tym i na kanale ryby są płochliwe, więc dobrze jest na początek wrzucić większość zanęty i póżniej nie donęcać, aby nie odstraszyć ryb.

Póżną jesienią wypad na ryby może być również atrakcyjny. W szczególności, kiedy nie ma wiatru, a zza chmur wyłania się słońce. Poza tym nasz wędkarski bakcyl nie pozwala zbyt długo przesiadywać w domu.