Spod lodu

Już zima przypomniała nam swoje krajobrazy: zaśnieżone pola, oszronione drzewa, a za miastem cisza i pustka. Mąci ją jednak najczęściej ciemna plama na białej przestrzeni. To nieugięty wędkarz szukający pod warstwą śniegu i lodu swojej ukochanej wody. Romantyczne jest wędkarstwo podlodowe, jednak trzeba pamiętać o bezpiecznym grubym lodzie, ciepłym ubraniu i koniecznie termosie z gorącą herbatą. Osoba towarzysząca też mile widziana. Wyjazd „na podlód”, jak to się mówi jest znacznie krótszy czasowo.

Wędkarze z naszej okolicy najczęściej łowią na przestrzeniach Zalewu Zegrzyńskiego, we Wierzbicy na Narwi, na gliniankach. Z przerębli wyciągają najczęściej płotki, leszczyki, ale najpopularniejsze są okonie. Nieodzowny jest dobry świder, którym trzeba wywiercić co najmniej kilkanaście dziur w lodzie. Odległość między nimi nie powinna być mniejsza niż 1,5-2m. Najlepiej łowić w strefie przybrzeżnej w okolicach trzcinowisk. Najbardziej popularną, nie wymagającą treningu i doświadczenia jest metoda na mormyszkę. Zestaw do wędkowania, to krótka 30-40 cm długości wędeczka z tak zwanym kiwokiem. Na rękojeści zamocowany prosty kołowrotek z 20-30 m zapasem cienkiej żyłki (0,10-0,14 mm). Na końcu wiążemy mormyszkę. Mormyszki mają różne kształty (łezkowete, kuliste, owalne, soczewkowate), wykonane są z ołowiu, wolframu (najlepsze), mosiądzu, miedzi. Jeszcze tylko pudełko z przynętą w kieszeni, aby nie przemarzła. Najpopularniejsza i zarazem bardzo skuteczna jest ochotka, poza tym czerwone robaki, białe barwione. Siadamy wygodnie nad przeręblem i delikatnie podnosimy i opuszczamy zestaw. Techniki połowu nie będę opisywał, najlepiej podpatrzeć ją u doświadczonego wędkarza. Sprzęt podlodowy jest tani i łatwo dostępny w sklepach wędkarskich.

W naszym kole nr 21 z podlodowego wędkowania znani są bracia BukrakowieAndrzej MaksimczukJan SobotaAndrzej Bukrak dwukrotnie na Mistrzostwach Polski zajął trzecie miejsce. O wędkowaniu spod lodu rozmawiam z Janem Sobotą:

Jak długo pasjonuje się Pan wędkarstwem podlodowym?

Spod lodu wędkuję już ponad piętnaście lat. Zaczęło się od namowy Zygmunta Bukraka i jego syna Krzysztofa. Wspólnie z nimi rozpoczynałem pierwsze przygody na lodzie.

Lubi Pan łowić zimą zapytam o łowiska, okazy i sukcesy na zawodach.

Lubię startować w zawodach podlodowych. Mam pewne osiągnięcia na szczeblu kołowym i okręgowym: byłem mistrzem okręgu warszawskiego, kilkakrotnie zdobywałem tytuł mistrza koła, w tym 4 razy z rzędu. Posiadam dyplomy, medale, puchary za zajmowane lokaty na zawodach oraz kołowrotek za największą rybę zawodów – 0,3 kg krąp.

Najczęściej łowię okonie do 25 cm. Nie mam żadnych okazów na swoim koncie. Wędkuję w okolicach Pułtuska na Narwi, we Wierzbicy oraz na Zalewie Zegrzyńskim. Preferuję metodę mormyszki, jest ona bardzo skuteczna szczególnie na okonie.

Na lodzie mamy możliwość dojścia niemalże w każde miejsce, gdzie powinniśmy szukać stanowisk ryb?

Zimą ryby schodzą z nurtu szukając przybrzeżnych ostoisk i dołków. Ja kieruję się konfiguracją dna, penetruję przybrzeżne rejony o głębokości około 1,5 m. Wędkuję w paru odwiertach, często zmieniając miejsce. Mormyszkę z ochotką na haczyku prowadzę w okolicach dna. Nie stosuję w zimę zanęt.

Nie pasjonuje mnie podlodowe łowienie. Jednak kilka razy zimą, gdy lód jest bezpieczny wyjeżdżam nad Zalew Zegrzyński w okolice Wierzbicy. Startuję też w zawodach kołowych, których przeprowadzenie, jak co roku planuje się najczęściej na przełomie stycznia i lutego.