X Memoriał Andrzeja Michalika - 14.05.2005

W Kobiałce odbyły się 14 maja b.r. coroczne, towarzyskie zawody wędkarskie o Puchar Andrzeja Michalika. W tym roku miały szczególne znaczenie, bowiem już po raz dziesiąty zgromadziły zawodników, ich rodziny i kibiców. Z okazji jubileuszu zawodom towarzyszyły wspomnienia, analizy i różne podsumowania.

Są to zawody poświęcone pamięci Andrzeja Michalika – przypomina Grzegorz Bednarek. – Większość uczestników znała go i dlatego spotykamy się tu co roku. Innym ich wyróżnikiem jest ich szczególna atmosfera. – Są bardziej towarzyskie od innych – stwierdza Krzysztof Wytrykus. – Mniejsze znaczenie ma wygrana, większe uczestnictwo. – Tu panuje fajniejsza atmosfera niż na innych zawodach. Wszyscy są dla siebie przyjażni i dzięki temu jest po prostu miło – potwierdza Bartek Kamiński. – Rodzinna atmosfera – mówi Michał Budziszewski. – Mnóstwo znajomych, sporadycznie zdarzy się ktoś, kogo nie znamy. – Dużo większe zainteresowanie niż na normalnych zawodach – stwierdza Henryk Siwek. – Tu panuje taki sympatyczny klimat – stwierdza Wojtek Kamiński. – Pozostałe imprezy to czysta rywalizacja zawodnicza. - Super obsługa, doskonałe wyżywienie

i świetne nagrody – mówi Marek Ratajski z Warszawy.

 

Najliczniejszą ekipę na Memoriale Michalika stanowi rodzina Budziszewskich. Od kilku lat czynny udział bierze aż pięciu jej członków. – Od 3 - 4 lat startuję w zawodach wędkarskich – opowiada Alicja Budziszewska. – Wcześniej byłam tylko kibicem. Biorę w nich udział, żeby nie musieć czekać na męża i synów, przyjemniej łowić. Moje wędkowanie na zawodach zaczęło się właśnie tutaj, na Memoriale. Jej dwunastoletni syn Tomek bierze udział odkąd nauczył się trzymać wędkę. – Startujemy też w innych zawodach, ale nie tak licznie rodziną, jak w tych – dodaje Marek Budziszewski.

Od początku istnienia Memoriału Andrzeja Michalika bierze udział rodzina Siwków. – Mąż startował w każdych zawodach począwszy od pierwszego Memoriału do dzisiejszego, czyli łącznie już 10 razy – przypomina sobie Jolanta Siwek, zwyciężczyni tegorocznych zawodów. – Potem zaczęły brać czynny udział nasze córki. Ponieważ były małe, musiałam się nimi opiekować i być z nimi na wszystkich zawodach. Sama zaczęłam startować kilka lat temu, nie pamiętam kiedy to było.

Do innych startujących rodzin należą m. in. rodzina Bukraków, Maciążków, Kamińskich, Ginejków, Sobczyńskich, Bednarków, Wytrykusów i inne.

Czarny koń

Tym razem zwycięzca zawodów w kategorii seniorów okazał się prawdziwym czarnym koniem. Większość zawodników, kibiców, organizatorów obstawiała wygraną jednego z braci Kamińskich. Nie bez powodu. Oznaczałoby to zatrzymanie na zawsze przez jednego z nich głównej nagrody – przechodniego dotąd Pucharu Michalika. Tylko oni, będąc już dwukrotnymi zwycięzcami tych zawodów, mieli na to szansę. Zgodnie z zasadami Memoriału jedynie trzykrotna wygrana daje prawo do zachowania tegoż Pucharu. Tym razem jednak główna nagroda powędrowała do Marcina Wytrykusa z Wołomina. Nikt się tego nie spodziewał, a najmniej chyba sam zwycięzca. – Miałem naprawdę dużo szczęścia – śmiał się Marcin. Zaskoczenie wywołane było faktem, iż Marcin nigdy nie należał do grupy najbardziej zagorzałych wędkarzy. Owszem, od dziecka łowił ryby, ale nie spędzał każdego weekendu w sezonie z wędką w ręku. Mimo to pokonał zawodowców należących do Kadry Narodowej. – Wczoraj ciężko trenowałem i dlatego dziś wygrałem – żartował Marcin. Faktycznie dzień wcześniej był nad wodą i uczył wędkować Asię Michalik. – Nigdy w życiu nie łowiłam. Wczoraj Marcin zabrał mnie na „szkolenie” – opowiadała Asia. – Pokazał jak trzymać wędkę, założyć robaka na haczyk, wytłumaczył kiedy jest branie i takie różne inne rzeczy. Dziś wystartowałam, złowiłam 15 rybek i zajęłam trzecie miejsce.

 

Czas na podsumowanie

Z okazji jubileuszu została przeprowadzona specjalna analiza tych dziesięciu lat. Nie sposób wyliczyć wszystkich, którzy dostali dyplomy za szczególne osiągnięcia. Był to np. Henryk Siwek, który jako jedyny zawodnik 10 razy wziął czynnie udział w tychże zawodach. Najmłodszą ich uczestniczką była Martynka Ostrowska, która wystartowała mając zaledwie 4 latka. Z kolei Maria Kamińska wzięła udział w zawodach tylko 4 razy i… 4 razy wygrała. Posumowanie to pozwoliło ustalić i usystematyzować wiele faktów. Niestety, nie wiadomo tylko – ile łącznie rybek zostało złapanych.

Taaka Ryba

Po zakończeniu zawodów, zgodnie z tradycją, uczestnicy złożyli wiązankę na grobie Andrzeja Michalika. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, nie skończyło się na tym. Wieczorem, na zaproszenie Grzegorza Bednarka, rodziny uczestniczące w Memoriale przybyły do pubu Taaka Ryba, gdzie można było zjeść grochówkę lub kiełbaskę, a także napić się zimnego browaru. Ufundowana przez właściciela pubu beczka piwa spowodowała, iż rozmowy, żarty, śmiechy uczestników przeciągnęły się do póżnych godzin nocnych…